Cytrusowe (limonkowo-grejpfrutowe) pancakes z czekoladą i kakao, polane jogurtem greckim rozrzedzonym sokiem z limonki i syropem klonowym
Syrop mi się skończył *chlip, chlip*
Muszę się Wam przyznać, że miałam niezłego "stresa". Popłakałam się nawet tuż przed wyjściem z domu..
Nigdy nie umiałam układać języka do Komunii Świętej i dusi mnie zapach kadzidła. Łzawię wtedy i nie mogę oddychać. Dodatkowo jestem zmarzluchem, a w kościele jest okropnie zimno. Kiedy weszłam do kościoła i czekałam na przyjazd biskupa... Zaczęłam się trząść i szczękać zębami. Jakby tego było mało... Musiałam go przywitać, tak więc czytałam jako pierwsza. Na szczęście biskup był bardzo miły, zamienił z nami po cichu kilka słów o szkołach i dzięki temu potem było mi już tylko zimno.
Msza trwała tylko trochę ponad godzinę, a kazanie było bardzo.. pouczające. Księża oczywiście powolutku zasypiali, jak i reszta osób w kościele, ale ja dzielnie wytrzymałam i wysłuchałam całej przemowy.
Po bierzmowaniu udałam się z rodzicami i siostrą do baru wegetariańskiego Bioway i z pewnością jeszcze tam wrócimy! Ja, mama i tata zamówiliśmy calzone (potężny pieróg drożdżowy z nadzieniem pieczarkowo-oliwkowym) z różnymi sosami i bukietem surówek.
Mój, z sosem pieczarkowym
Mamy, z sosem czosnkowym
Taty, z sosem pomidorowym
Siostry, tortilla meksykańska
Pieróg był mega-sycący. Mama odpadła po połowie, a ja, bardzo głodna dziewczyna wciągnęłam prawie całego. Podzieliłam się trochę z siostrą. Mój sos był najlepszy, ciepły. Ciasto kruche, pełnoziarniste, pyszne.
Cena to około 13 zł za danie, więc tanio według mnie. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić, a porcje są naprawdę spore.
Zaznaczę też, że cała rodzina jest mięsożerna, a tata chciał pójść zapytać czy może zamówić jeszcze jednego na wynos. Namówię ich na jeszcze jedno wyjście po zakończeniu roku szkolnego ^^
Zdecydowanie polecam, chociaż następnym razem chyba zamówię coś innego. Knedle miodowe brzmią nieźle :)
A i jeszcze pochwalę Wam się kogo tam spotkaliśmy! Otóż panią ginekolog z "Na dobre i na złe" - Kamillę Baar i jej partnera, Wojtka (tego od Żanetki) z "Na Wspólnej" - Wojciecha Błacha.
Tata uznał, że od teraz będzie się stołował wyłącznie w tym barze, skoro ona jest taka chuda, a do niego chciał podejść z telefonem i powiedzieć "Żanetka dzwoni". Hahahha.
Lecę teraz, jestem baaaardzo zmęczona...
Dobranoc i gratuluję tym, którzy dotrwali do końca. :*
Witam Cię, Eulalio. :)
OdpowiedzUsuńZ tej strony Roksana, Linda, Bernadeta, Oliwia (tak, mam cztery imiona :D).
wow, fantastczne te calzone! *___*
a wiesz, że do tej pory nawet nie miałam przyjemności próbować tych 'zamykanych' pizz? :D
Ha, podziwiam Cię, że nie masz takiego pędu za słodkim, to naprawdę wiele ułatwia - zazdroszczę! :)
a co do Trójmiasta - już w jednym komentarzu dostałam właśnie propozycje naleśnikowej knajpki z tego regionu, do odwiedzenia właśnie.
koniecznie muszę się tam zjawić! :)
Jakaś Ty wysoka ! :D dotrwałaś, możesz już być chrzestną :*
OdpowiedzUsuńTe pancakes brzmią obłędnie ! ;D
OdpowiedzUsuńwłaśnie, poprosimy o przepis :D
UsuńCóż za imię ;)
OdpowiedzUsuńA takie calzone z chęcią bym zjadła, tak jak Twoje śniadanko :)
dałaś radę ! :d
OdpowiedzUsuńcudne placuszki <3
napisałam ci wiadomość na emalia :d
takie śniadanko napewno poprawiło humor i stres :D mniam!
OdpowiedzUsuńo mamoo też chcę spotkać tyle gwiazd :D
ta restauracja musi być super, i ten pieróg mmm :)
Hej Eulalio;).
OdpowiedzUsuńWiesz co? Nie widzę żeby Twoje nogi były krzywe, chciałabym mieć takie dłuuugie i szczupłe;). W Bio wayu nie byłam, ale odwiedzałam parę razy Green Waya- pyszności tam mają!
A i zostałaś zaproszona do książkowego łańcuszka;) http://tasty-and-healthily.blogspot.com/2012/05/cakiem-niekulinarnie.html
Czekoladowe pyszności :D
OdpowiedzUsuń