Śmietankowe ricotta hotcakes z budyniem czekoladowym (kupny) i wiórkami kokosowymi
Sporo rzeczy się pozmieniało. Byłam na wsi u cioci i w Lublinie u kuzynostwa na jeden dzień. Jadłam tłusto, zdrowo i swojsko. Marta, moja przyszła kuzynka zaprosiła nas do siebie na niedzielny obiad. Na stole tylko jogurt i olej nie był z jej ogrodu/zagrody/upraw. Wszystko swojskie. Świeżo zabity kurczak, pomidorki prosto z krzaczka, cebula z ziemi, ziemniaki również. No i pieczarki prosto z pieczarkarni, w której pracuje jej mama. Mniam.
Następnego dnia obiad robiłam ja. Spaghetti bolognese, które zasmakowało cioci, kiedy była u mnie w Gdańsku.
Na wsi i w Lublinie robiliśmy z kuzynem kefiry owocowe. Jednego dnia z bananów (2 banany na 500 ml kefiru), drugiego z całego koszyczka malin na 500 ml kefiru. Moc! Przy takich pysznościach kalorie się nie liczą :)
Potem kuzyn z narzeczoną zostali w Lublinie, gdzie mieszkają, a ja wróciłam na wioskę do cioci. Następnego dnia dojechała ciocia z wujkiem z Gdańska, z którymi w niedzielę zabrałam się z powrotem. A ile pyszności naładowaliśmy do samochodu, mniam! Warto było wstać 2,5 godziny przed wyjazdem i usmażyć górę naleśniorów dla 5 osób, żeby z czystym sumieniem wziąć te wory ekologicznej żywności :D
Teraz mam zamrożony zapas malin w zamrażarce, doświadczenie w gotowaniu barszczu ukraińskiego, który był tak pyszny, że zjadłam go nawet na śniadanie i mnóstwo dobrych wspomnień ze wsi i z Lublina. Warto było poczekać prawie do końca lata, żeby tak wypocząć od wszystkiego. Chociaż zdecydowanie wolę życie w wielkim mieście. :P
Codziennie jadłam po takiej miseczce rano i wieczorem :D |
No, a wracając do miasta to w poniedziałek byłam u ortodonty i... mam już to cudeńko na zębach. A pokój także został już skończony. Nowe meble aż pachną, a rozplanowanie rzeczy w szafkach pozwala na zachowanie porządku przez dłuższy czas. Lepiej być nie mogło. Wszystko układa się super, a ja teraz idę umyć włosy, bo za 2 godziny wychodzę. I'm so stressed!
choco-coco pycha placki <3
OdpowiedzUsuńfajnie spędziłaś ten wakacyjny czas ,zazdroszczę ;d
mi też udało się zrobić zapasy pysznych owocków na zimę :d
OdpowiedzUsuńciesz się ze wyjazd się udał !
urocza góra placków : )
no właśnie jakoś w tym roku tak wyjątkowo wcześnie czuć tą jesień w powietrzu :D
OdpowiedzUsuńale niech mija, bardzo proszę! ja słoneczko chętnie do siebie przyjmę :)
tymbardziej, że ja wakacje jeszcze przed sobą mam, takie prawdziwe :D
ale miałaś pyszne dni!
OdpowiedzUsuńpyszne placuchy :)
OdpowiedzUsuńale super tam miałaś,wszystko co własne smakuje o wiele lepiej.Zdecydowanie zazdroszcze ^^
a co do spotkania,trzymam kciuki,napisz jutro koniecznie jak było!
Jejku, ale mi narobiłaś ochoty tymi plackami :) Mniam!
OdpowiedzUsuńnie stresuj się, dobrze będzie!:*
OdpowiedzUsuńfajnie spędziłaś tą końcówkę wakacji, wypoczęłaś porządnie, najadłaś się samych pysznych rzeczy, a teraz pełna energii i optymizmu do nas wracasz:D
Te placuszki na 1 zdjęciu wyglądają obłędnie *-*
OdpowiedzUsuńtakie jedzenie jest najlepsze! mmm te kefiry... muszę zrobić! :) same pyszności!
OdpowiedzUsuńLublin, moje miasto :P
ooo, chętnie spróbowałabym Twojego spaghetti. :)
OdpowiedzUsuńpoza tym... też lubię zapach nowych mebli <3 (jaki fetysz w ogóle :DD)
Najbardziej chyba i tak zazdroszczę dużej ilości świeżych owoców ;p.
OdpowiedzUsuńbudyń czekoladowy i wiórki kokosowe to zgrany duet! :)
OdpowiedzUsuńno co ty kochana :d ja dopiero w 2 liceum :p
OdpowiedzUsuńSmakowitości!
OdpowiedzUsuń