I Śniadanie
Owsianka na kawie wymieszana z jogurtem naturalnym, posypana orzechami włoskimi, banan
II Śniadanie
Bułka z dynią, serkiem twarogowym z mascarpone, papryką, oregano i pieprzem
III Lunch
(w drodze do domu, pomiędzy spotkaniem z kolegą i mamą)
Pasztecik (100g) z ciasta półsłodkiego drożdżowego z nadzieniem meksykańskim (podobno fasola, kukurydza, pomidory, czosnek, cebula...) i sezamem (kupny, ale dobry)
IV Obiad
2 kotlety mielone (z szynki, z cebulą, czosnkiem i ziołami), ziemniaki podsmażane (więcej, podjadłam z patelni), papryka marynowana
V Kolacja
Kanapka na chlebie razowym z żurawiną (+ nieuchwycona piętka/dupka) z cynamonowym musem jabłkowym, ogórkiem, pieprzem i bazylią, garść żurawiny (większa)
VI Deser/Przegryzki
2 "ciasteczka dietetyczne bez cukru" (kupiłam w piekarni - dobre, wyczuwalny smak nasion, płatków itd., dosyć twarde)
Jabłko, biszkopcik, kawałeczek Bounty (w szkole)
Tak czy siak, uroki zimy i wczesnego wstawania odczułam. Dawno nie miałam tak wilczego apetytu. No i jestem chora, znowu. Ostatnio bardzo często czas wolny spędzam w łóżku po powrocie ze szkoły...
Jednak żeby nie było od razu tak pesymistycznie to napiszę jeszcze, że kocham moją klasę i to, że pojutrze mamy długi weekend <3
Pytacie co u mnie? Czemu zawiesiłam bloga? A no zrobiłam to dlatego, że nie mogłam pogodzić szkoły z internetem. Nie miałam w ogóle wolnego czasu, bo w szkole są potworne wymagania, a ja (głupia) chciałam być najlepsza, więc uczyłam się, chociaż nic to nie dawało. Kilka dni byłam strasznie podłamana, ale już jest lepiej. Dodatkowo znowu miałam kompulsy, bo uznałam, że i tak jestem do niczego to chociaż zjem to czy tamto na poprawę nastroju. Nic bardziej mylnego! Pełny brzuch = jeszcze gorszy humor.
Na szczęście niedawno się opamiętałam, ktoś przemówił mi do rozumu, a nawet kilka osób (F. :*) i jakoś sie z tym uporałam. Od tamtej pory:
~ Odnalazłam się w społeczeństwie, w końcu chodzę pić do lasu (tylko patrzę zazwyczaj i biorę łyka od kogoś na spróbowanie, ale jestem!), na imprezy, do centrum po lekcjach i na spacery do parku
~ Przestałam jakoś specjalnie martwić się o oceny, nie muszę mieć wysokiej średniej - liczy się TYLKO MATURA (©Jaśko)
~ Poprawiłam stosunki z rodzicami, jednak siostra jeszcze bardziej się ode mnie odsunęła
~ Przytyłam do 60 kg (zrzucę to, nie dam się!)
~ Zapisałam się na kółko psychologiczne
~ Dostałam stypendium
~ Spotkałam się z Fabiolką
~ Zaufałam i zaprzyjaźniłam się z przyszywaną kuzynką
~ Upiekłam pierwszą w życiu pizzę pełnoziarnistą
~ Zaczęłam się uśmiechać :)
To chyba na tyle. Any questions?
PS Dziękuję za ciepłe przyjęcie :* Od jutra będę komentować Wasze wpisy, powiedzcie mi tylko jak tam szkoła? Też tak Was męczą?
Oj męczą... Nie dają nawet chwili wytchnienia...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje pozytywne myślenie! :) Zawsze trzeba być na 'tak'!
Fajnie,że jesteś i wracasz pełna pozytywnej energii :D
OdpowiedzUsuńciesze się ,że w szkole Ci się podoba!Powiem Ci,że u mnie też jest cudownie :) Nie mogłam trafić na lepszych ludzi!Zazdroszcze Ci tego kółka psychologicznego i mam nadzieje,że już zostaniesz i bedziesz pisać ;*
mmmm kawową owsiankę uwielbiam, daje niezłego kopa :)
OdpowiedzUsuńprzygotowania do matury pełną parą, ale jakoś daję daję :D pozytywne nastawienie to podstawa!
ile masz wzrostu?
OdpowiedzUsuń170 cm
Usuńpyszne jedzonko, szczególnie spodobał mi się ten kupny pasztecik! że też u siebie nie widziałam nic podobnego:<
OdpowiedzUsuńdobrze, że zmieniłaś myślenie na pozytywne i że się uśmiechasz, teraz będzie już tylko lepiej:*
mnie nie męczą, ja będę cierpiała w styczniu/lutym podczas sesji:D
No hej skarb ! <3
OdpowiedzUsuńŻyjesz <3
Zobaczysz, wszystko się ułoży!
Masakrycznie zazdroszczę spotkania z F. !
I dobrze że jej znosisz te jabłka, to przynajmniej ma coś w mieszkanie poza kawa, woda i wino <3
Trzyma się malizno i nie daj się;*
Szkoła nie jest warta Twoich łez i nerwów ! :*
a jak szkoła pytasz? a to Ci opowiem bo mam długa noc to pospamuje teraz u Ciebie, u Kasi i F. już mi się znudziło :D
Usuńno to tak, dziś miałam już 5 godzinny sprawdzian z chemia w tym jeden z całej pierwszej klasy, a reszta z nowy materiał, Ale chemia luzik ,lubię to.
Z biologia od początku roku zapisałam połowę zeszytu a4/96 kartek drobnym maczkiem+teczka kserówek
ale to nic biologia my love forever.
fizyka to fizyka-tego się nie nauczysz człowieku, i tak nie rozumiem o co kaman, bo nawet tego powtórzyć nie umiem, ale nic jakoś cisnę pamięciówkę i narazie dobrze.
Polski-huehuehue, możesz zapytać F. co ja przeżywam.
Przeczytałam Pana Tadeusza 3 razy w ciałości żeby zrozumieć.
NIE ROZUMIEM POLSKIEJ POEZJI. AMEN.
No ale po pięciu pojejściach do sprawdziany/poprawki/referatux3 zaliczyłam na +4
i stwożyłam (jak to ujęła F.) Epickie zdanie ->
"Dopiero poranne stukanie Zosi rozbudziło Tadeusza na dobre" nieee no tu wcale nie ma podtekstu :D
Historia? Tu jest ciekawie;)
Ściągałam na ostatni sprawdzian z kartki a4 bo przepisałam pół podręcznika w wordzie :)
Na wfie rozdarłam sobie portki próbując robić szpagat francuski (na 6!), a na prawku powiedziałam że w aucie są dwa pedały. Wykładowca-" A sprzęgło?"
ja "A sprzęgło to nie guzik?" -,-
I w sumie tyle, jak chcesz to mogę napisać Ci epopeje pt.Dzień z życia Olivii.
Dobranoc miłej środy ;*
gratulacje stypendium ;)
OdpowiedzUsuńja niestety nie umiem się przyzwyczaić do tego ,że oceny już nie są aż tak ważne tylko wiedza ...
świetne posiłki ,szczególnie śniadanko ;)
Ha, skąd ja to znam xd. Z najlepszej uczennicy w gimnazjum stałam się przeciętną w liceum + modlę się o TRZY na semestr z mojej 'ukochanej' chemii. Nauczyciele są zue bestie, więc nie warto się przejmować nimi i przeważnie często nie do końca sprawiedliwymi ocenami. A, Sandra będzie dobrze wiesz? Czuję to na prawdę, czuję:).
OdpowiedzUsuńI ukradłabym kawałek tej pizzy, ale przypuszczam, że pewnie już nic nie zostało;)