piątek, 6 stycznia 2012

No. 11


Naleśniki prawie razowe z twarożkiem i czekoladą mleczną; pomarańcza;



Naleśniki prawie razowe
Ciasto (wychodzi około 10 naleśników o średnicy 25 cm):
2 jajka (L) + 1 białko
1 szklanka mąki pełnoziarnistej
1 szklanka mąki tortowej typ 450
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 łyżka oliwy + do natarcia patelni 
1,5 szklanki mleka
1/2 szklanki wody przegotowanej (w ostateczności)

Wszystko mieszamy mikserem. Ciasto musi być lejące się. Ja dodałam około 1/3 szklanki wody. 
Smażyć na patelni teflonowej uprzednio nasmarowanej oliwą.

Farsz:
300-350g twarogu półtłustego/serka homogenizowanego/twarogu mielonego
50g czekolady mlecznej 
1 żółtko jaja (L)
2 łyżki syropu klonowego
1 łyżka cukru wanilinowego
1,5 łyżki jogurtu naturalnego

Twaróg, żółtko i jogurt naturalny utrzeć na w miarę gładką masę. Można potraktować blenderem, mi nie przeszkadzała struktura twarogu. Podzielić na dwie części. Do jednej dodać cukier i syrop, a do drugiej rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladę. Obie masy wymieszać. 
Smarować przygotowane naleśniki. Zawijać w rulony bądź trójkąty. Smacznego :)

Aparat mi się dzisiaj buntował. Nie mógł złapać ostrości, fotki wychodziły szarawe i zamazane. Zupełnie jak niebo za oknem. W końcu musiałam zrobić zdjęcia z lampą, bo nawet kuchenne światło nie pomagało..

Miło jest wstawać o 11 i nie musieć spieszyć się nigdzie. Dzisiaj całkowity chillout. Tylko ja, herbata i komputer albo lektura. Naleśniki hm.. Wyszły. Moja mama i siostra zjadły ze smakiem, chociaż zważyła mi się czekolada po dodaniu twarożku. No cóż, dopiero się uczę. Tak coś przeczuwałam, że nie można tego łączyć, ale i tak było pyszne!
Prawie razowe, gdyż zabrakło mi mąki pełnoziarnistej i musiałam zrobić ze zwykłą, tortową. 
Bardzo sycą, zjadłam je 3 godziny temu i wciąż nie jestem głodna.

Chyba jednak nie przeczytam tej lektury... Kusi mnie wizja obejrzenia jakiegoś filmu. Może "Drive" z moim ulubionym aktorem, Ryanem Goslingiem? :D
A i przypomniało mi się coś. Wczoraj z dziewczynami z klasy puszczałyśmy piosenki z bajek podczas długiej przerwy. Przypomniałyśmy sobie Mustanga, Planetę Skarbów, Magiczny Miecz.. Wieczorem słuchałam soundtracków i powróciłam myślami do chwil z dzieciństwa. Kiedyś musiałam kłaść się o 19. Tata przynosił mi i siostrze po kanapce do łóżka i puszczał bajkę, zawsze nową. Przed 21 już spałam, ale budziłam się o 23, kiedy tata przywoził mamę z pracy. Wtedy szybko wyskakiwałam z łóżka, ściskałam mamę, a ona kładła się na chwilę ze mną, podczas gdy ja szybko opowiadałam jej co działo się w szkole. To były czasy :)

A Wam z czym kojarzą się bajki? Te Disneyowskie, z mądrością. Muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam kreskówek z Cartoon Network czy tego co teraz leci na Disney Channel.  A tym bardziej nie przepadam za mangą, chociaż dla niektórych jest to całe życie. Co Wy o tym sądzicie?

Udanego weekendu :)


16 komentarzy:

  1. Pyszne naleśniki :)
    Bajki ciągle bardzo lubię i nadchodząca osiemnastka niczego tu nie zmienia. Cartoon Network w dzieciństwie nie ogladałam, bo nie miałam kablówki. Z obecnie emitowanych podoba mi sie "Fineasz i Ferb", leci w porze śniadaniowej i zwykle oglądam z siostrą :D Anime i mangę kocham całym serduchem, ale nikogo na nią nie nawracam siłą, bo to jednak specyficzny gatunek ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kocham Pocahontas. :D
    I taki twarożek <3

    OdpowiedzUsuń
  3. pycha te naleśniki! boże czekolada ciepła była i dlatego się zważyła!? ja bajki uwielbiam do tej pory :D zawsze te disneyowskie! króla lwa znam na pamięć :D cn nie lubię, a na disney channel tylko typu hannah montana oglądałam :D aa i ja uwielbiałam odlotowe agentki! i wczoraj też słuchałam tej muzyczki :P zbieg okoliczności... a manga nie.... ale kocham dragon balla!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Robię naleśniki z niemal identycznego przepisu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubię mangi, bo nie.
    Bajki lubię te stare z mojego wczesnego dzieciństwa-późniejsze to już nie to! ;D
    Najbardziej chyba toma i jerryego, disneyowskie filmy z lat`90,kreciaaaa i smerfy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ni studiuję dietetyki tylko zdrowie publiczne:promocję zdrowia. ^^ W LO chodziłam do klasy o profilu psychologicznym rozszerzonym polskim i biologią, a na maturze dawałam bio jako dodatkowy przedmiot.
    Uważam że bezpośrednio profil nie jest ważny, ważne jest to co dajesz na maturze. Jednakże profil jest związany pośrednio, bo masz rozszerzone te przedmioty które biorą pod uwagę przy naborze na studia, a skoro masz rozszerzone to logiczne, że lepiej je zdasz. Możesz też wybrać przedmioty na maturze nie na podstawie tylko na rozszerzeniu a wtedy procenty z matury mnożą razy większy czynnik. Wszystko zależy od uczelni. U mnie np. nie opłacało się zdawać rozszerzonej matury z bio. Lepiej było dobrze zdać podstawę i tak też uczyniłam

    OdpowiedzUsuń
  7. No, jak wyłączyłam komentarze, to dobrym pomysłem byłoby np. hmmmmmmmmm...... *mini sarkazm* odpisanie u siebie.

    Tak, też, dlatego pytam, w sumie, to poczułam wenę do doradzania, albo po prostu rzadko kogo tutaj (na kulinarnych blożkach) spotykam kogoś z aspektem realistycznym, znanym mi itp., bałam się, że napiszesz "ILO", bobym Ci trochę odradzała. :D Topolówka to dobry wybór, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zrobiłam błąd logiczny, miało być ofkors "rzadko tutaj spotykam kogoś".

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpisać u siebie, nie wpadłam na to. Czasami najprostsze rozwiązania okazują się najlepsze. :)
    O nie, ILO odrzuciłam już w szóstej klasie podstawówki.
    A Ty gdzie chodzisz/chodziłaś?
    Dzięki za hm... komplement? :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ano ano ;) Ja chodziłam do Jedynki (biol-chem) i jeśli chodzi o poziom nauki, jest wysoki, ale atmosfera trochę kiepska i jednak nie da rady mieć dobrych ocen, tj. uważam, że czwórki czy piątki motywują i jak ktoś nie jest głupi, to będzie dążył do nich dalej, a ja osobiście, mając w gimnazjum 5 czy 6 szóstek na koniec, zwłaszcza z chemii czy fizyki, przyszłam do LO i zaczęłam dostawać same 3 czy 2 i cała pierwsza klasa kojarzy mi się z niezłą deprechą, w sumie wszędzie Cię to czeka, dlatego warto zawczasu wzmocnić trochę charakter ;P No i puenta miała być taka, że może się to wydać błahym wyborem w wieku 16 lat, ale serio pomyśl już teraz, gdzie chcesz iść na studia, ja właśnie od wczesnej podstawówki myślałam tylko "ILO i medycyna" no i na tą drugą zabrakło mi tylko kilka punktów, bo trójki trójkami, ale z perspektywy czasu, muszę przyznać, że do matury mimo że się nie czułam, byłam bardzo dobrze przygotowana i pisałam wszystkie możliwe rozszerzenia, tj. z nieprofilowych przedmiotów, czego nie żałuję. A! Pomyśl jeszcze o Piątce, nie wiem jaką masz opinię, bo ja uważam, że sporo tam nowobogackich alternatiwów, aczkolwiek fajni ludzie też są, ładna okolica i naprawdę, naprawdę dobrzy nauczyciele (prof. od biologii znam z kursu przygotowawczego do matury i naprawdę żałuję, że tam nie poszłam). Może to trochę głupie, że tak się na ten temat rozpisuję, ale poczułam taką dziwną tkliwość i żałuję, że mi ktoś kiedyś nie doradził, zależy jeszcze, o jakim profilu myślisz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz co, ostatnio tylko o tym rozmawiam ze starszymi koleżankami czy kolegami. Opowiadają mi o placówkach i odradzają głównie jedynkę. Nawet nauczycielki nie polecają tej szkoły. Wiem, jak to wygląda z ocenami i już staram się na to przygotowywać. A ze studiami to sądzę, że tylko osoby niedojrzałe jeszcze o tym nie myślą. Zawsze byłam jedyną osobą w klasie, która już wiedziała czego chce, gdzie się uczyć i co robić. Inni mnie wyśmiewali, ale niedawno zaczęłam się zadawać z osobami lepszymi w nauce ode mnie. Oni planują przyszłość od dłuższego czasu.
    O Piątce słyszałam, że jest podobno najlepszym liceum w Gdańsku. Najwyższa zdawalność matury czy coś w tym rodzaju.
    Każda opinia jest dla mnie cenna w tym momencie, bo się pogubiłam i już nie mam pomysłu na życie. Do niedawna marzył mi się wyjazd na stałe do Wielkiej Brytanii. Chciałam iść do Topolówki właśnie do 4letniej klasy angielskiej. Jednakże wątpię czy dałabym radę. Osoby dużo lepsze ode mnie nie nadążają.
    Potem uznałam, że chcę zwiedzić świat i czemu nie oprowadzać wycieczek za granicą? Lubię historię, geografię i języki. Tylko byłby problem ze zrealizowaniem tego pomysłu. I co jeśli chciałabym w pewnym momencie założyć rodzinę? Otworzyłabym biuro podróży i siedziała na miejscu? Też nie jestem do końca przekonana.
    Uwielbiam chemię i biologię, ale nie lubię chorych ludzi, szpitali i przychodni. Lekarz odpada.
    Ostatnio zainteresowałam się zdrowym trybem życia i myślę o dietetyce. Chociaż jest to tak popularny kierunek na chwilę obecną, że miałabym kłopot ze znalezieniem pracy.
    Co jeszcze... Jak mi się przypomni to dopiszę :P
    I przepraszam, że się tak rozpisuję, ale uznałam, że mogłabyś mi pomóc. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehe, rozumiem doskonale, bo też wszystkim wydawało się kiedyś dziwne, że mam sprecyzowane plany, no ale to raczej dobrze, że sama zdajesz sobie sprawę, że to właśnie najwłaściwszy moment, tylko, żeby się jeszcze na coś konkretnego zdecydować... A i skoro ostatnio tylko o tym gadasz ze starszymi koleżankami i kolegami, to musiał Ci się temat przejeść, jednak w razie czego, służę pomocą, w sumie nie wiem teraz dokładnie w czym, no bo mimo wszystko (zwłaszcza po wyborze mm "drogi") do samej matury będziesz miała spokój jeśli chodzi o wybory. No to tak, ja jestem osobiście z lekarskiej-psychiatrycznej rodziny i gdybym się dostała na tą medycynę, pewnie i tak zostałabym psychiatrą, także dostając się na dietetykę, analitykę medyczną, neurobiopsychologię i oceanografię wybrałam neurobiopsychologię na UG i jestem bardzo zadowolona, widzę, że to nie Twoja działka, jednak tak od razu mówię, że pewnie ktoś kiedyś będzie Ci mówił, że UG to humaniści bez przyszłości, ja się osobiście nie zgadzam i uważam, że jest całkiem wysoki poziom nauczania, jak na Europę, sądzę, że to właśnie GUMed nie wyszedł z czasów PRLu, no ale to inna kwestia, Polibuda też jest świetna, tylko musisz być dobra z matmy. Jeśli chodzi o Twoje zainteresowania, tak ogólnie, nie idź dalej, niż jakieś 5-6 lat do przodu, nie badaj rynku pracy i w ogóle, bo to jest naprawdę dynamiczne. Jeśli teraz postanowisz postawić na języki i geografię, nie wiem gdzie byłby taki profil, także pewnie poszłabyś na mat-geo, a tam leżą języki, więc z góry, lepiej iść na coś ścisłego, by ew. te języki dorobić, no ale trzeba chcieć (u Ciebie w to nie wątpię!). Polski, wos i historia (no może matura rozszerzona nie jest aż tak prosta, no ale..) to takie przedmioty, których teoretycznie nauczysz się sama, a co jeśli pójdziesz na human i w środku liceum postanowisz pisać chemię? To już będzie awykonalne, także może jestem subiektywna, ale idąc na biol-chem, w Topolówce jest BARDZO dobry lub w Piątce, będziesz miała największe pole manewru. Jeśli chodzi o dietetykę, jedyny kierunek, na który łatwo się dostać na GUMedzie no ale nie żałuję, że nie poszłam, mimo że się dostałam, (a! zapomniałam opowiedzieć o swoim sprecyzowanym planie, no to po mojej neurobiopsychologii mam magistra od razu z psychologii klinicznej i zrobię podyplomowe czy w ramach doktoratu studia dwuletnie, dietetykę i mam zamiar być neuropsychologiem ze specjalnością zaburzeń odżywiania), bo tak, jak mówisz, żeby mieć pracę, trzeba dokładnie wiedzieć, co się chce robić np. otworzyć własny gabinet dietetyczny, jednak nie przekreślaj tego, ja jestem zbyt leniwa i chciałam koniecznie studia jednolite, bez pisania licencjatu. Rety, tracę wątek, no to mi jeszcze podoba się pomysł klasy IB, masz jeszcze naprawdę sporo czasu i aż nie wiem, czemu męczę się szczegółami dot. studiów, no ale sama stwierdziłaś, że jesteś bardziej dojrzała, niż Twoje koleżanki i koledzy, także najważniejszym punktem w przypadku obierania tego kierunku, czy po prostu profilu liceum, powinny być Twoje najmocniejsze strony i jakiś zakres, w którym z łatwością się wyobrażasz za te kilka lat. Mam koleżankę po IB, wybrała tam sobie rozszerzoną biologię i chemię, trudno nie było, a (tak, jak zresztą Ty planowałaś wyjechać do GB) studiuje teraz nauki biomedyczne w Szkocji. No, ja też się rozpisałam, ale swoją drogą.. ile bym oddała, by znów być w 3. gimnazjum.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Koleżanka dostała stypendium czy płaci czesne z własnej kieszeni? :P
    Chemia i biologia po angielsku, po prostu WOW.
    Nie wiedziałam, że Akademia Medyczna jest tak postrzegana... I nie słyszałam do tej pory nic o żadnej z uczelni, tylko o tej matmie na Polibudzie ;)
    Właściwie to nie wiem czy chciałabym zostać na studia w Gdańsku. Marzy mi się zacząć gdzieś życie od nowa, potem, ewentualnie tu wrócić. Chociaż kocham to miasto całym sercem.
    W ogóle szczytem moich marzeń byłoby zrobić taką karierę, żeby móc kupić mieszkanie w Gdańsku i mieszkać na stałe w domku za granicą :P
    Ze starszymi rozmawiam też na inne tematy, ale ten zawsze gdzieś wypłynie i póki co jeszcze mi się nie znudziło. ;)
    Nauczycielki mówią, że mamy iść do klas z rozszerzoną matmą, bo to będzie najbardziej potrzebne na maturze.
    Humana odrzuciłam od razu, bo, tak jak napisałaś, mogę nauczyć się tego sama.
    Ja mam jeszcze jedno ograniczenie - hiszpański. Chciałabym kontynuować naukę, bo kiedyś uczyłam się niemieckiego i szczerze nie cierpię tego języka.
    Ja to cały czas marzę o wyjściu z gimnazjum, ale to pewnie przez otoczenie, bo do materiału przyczepić się nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. O, hiszpański to super język, jeden z kilku, których próbuję się nauczyć na własną rękę od jakiegoś czasu, ale osobiście uwielbiam też niemiecki ;P No to jeśli chodzi o hiszpański, IIILO, w sumie to.. tylko i wyłącznie, niestety, chyba że XV, nigdy osobiście nie słyszałam np. o mat-fizach z hiszpańskim, albo biol-chemach, no ale już kilka dobrych lat temu szłam do liceum, także może coś się zmieniło. Koleżanka płaci z własnej kieszeni, przez co każdą wolną minutę od studiów przepracowuje przy jakichś kanapkach, bo stypendium nie dostała, jako że zaczęła w zeszłym roku medycynę w Lublinie i ma status "studenta", co ją dyskwalifikuje (taka wstawka, żeby powiedzieć "co za popieprzony system!"), rozumiem też sferę marzeń o wyjeździe, właśnie aplikuję na Erasmusa do Niemiec lub Hiszpanii. No i cóż mogę Ci rzec.. wystarczy chcieć i wierzyć, a spełnisz swoje marzenia, masz jeszcze dużo czasu. ;) No Akademia Medyczna już nie jest Akademią, tylko uniwersytetem i masakrycznie trudno się dostać, a jak już iść z własnej woli, to trzeba mieć niewiarygodnie mocny charakter i być zdecydowanym na tą medycynę, ale może to nie jest powszechna opinia. No i właśnie.. w sumie zawsze można wyjechać na studia nawet do Polski, ale najpierw po prostu wybierz ten profil. ;P

    OdpowiedzUsuń