piątek, 10 lutego 2012

No. 46


Bułka wieloziarnista (?) z ostrowią czosnkową, medalionem z łososia i ogórkiem/medalionem z łososia, serem żółtym i ogórkiem (zapieczone), muffinka czekoladowa, ciepłe mleko z rozpuszczoną czekoladą

Kocham, gdy mama wracając z pracy patrzy na mnie, uśmiecha się tajemniczo i biegnie po torebkę, aby potem wyciągnąć z niej woreczek i z buzią radosną jak dziecko mi go wręcza. Mówi przy tym, że specjalnie dla mnie poprosiła koleżankę o zakup zawartości tej siateczki. A w niej trzy ciemne bułeczki, obficie obsypane makiem, sezamem i słonecznikiem. Pycha.

Dużo zmieniło się przez te kilka miesięcy. W czasie diety miałam okropny nastrój, byłam drażliwa, wybredna przez konsekwencję w działaniu, nie dało się wytrzymać ze mną nawet godziny. Zaszywałam się więc w moim pokoju, z laptopem, pilnując godzin kolejnego posiłku i zapisując skrzętnie każdą kalorię spożytą danego dnia. 
Teraz jem co chcę. Oczywiście w dalszym ciągu staram się nie jeść tłusto, co okropnie denerwuje moją mamę, chociaż zdarza mi się spożyć smażonego kotleta, ale zaraz potem dostaję zgagi, więc rezygnuję z niego na kolejne kilka tygodni. Nie dotknę majonezu, sztucznych, sproszkowanych sosów, zupek, owsianek itd. Bardzo zwracam uwagę na etykiety, już nie tak bardzo na wartości energetyczne, ale na skład. Kiedy znajdę "glutaminian sodu" czy "tłuszcze roślinne utwardzone" - od razu odkładam na półkę. Doprowadza to do szału mojego tatę. Uważa, że hipokryzją jest jedzenie słodyczy, niezdrowych do bólu, a sprawdzanie zwykłych produktów, ułatwiających życie i używanie mąki pełnoziarnistej, jogurtów zamiast śmietany czy majonezu... Może i jest, ale w ten sposób oszczędzam się, by móc zjeść to, co lubię. Wolę zjeść tabliczkę czekolady po południu i przez resztę dnia nic nie jeść, niż zapychać się chipsami, frytkami czy pszenną bułą z zupką instant. Wiem, że to jest w pewnym sensie chore, ale tak mam i uważam to za najlepsze wyjście.


Mama rozumie mnie w tej kwestii trochę lepiej. Sama woli zjeść coś słodkiego czy kawał kiełbasy, kiedy ma ochotę, a w zamian nie zjeść kolacji czy spożyć mniejszą porcję obiadu. I nie tyje. 
Teraz chętniej kupuje mi "moje" produkty. Zdrowszy, brązowy ryż, razowy makaron czy mąkę. 
Tata przestał jeść biały chleb, kupuje teraz razowy albo graham. Czasami zdarza im się dostać barwione pieczywo, ale to dlatego, że się spieszą. Widzą ziarenka na wierzchu, ciemną skórkę i od razu biorą, a w środku, tak jak w wypadku bułek przyniesionych wczoraj przez mamę, pustka. Rozumiem, że to przez pośpiech, ale nie potrafię powstrzymać się od uwag. Mówię im o barwionym pieczywie, a oni wywracają tylko oczami i kończą dyskusję, bo wiedzą, że za dużo się naczytałam i naoglądałam, żeby mogli stwierdzić, że nie mam racji.

Trochę się rozpisałam, ale miałam taką ochotę. Nie musicie czytać tego, co jest powyżej, dlatego zmniejszę czcionkę.

Dzisiaj na obiad znowu łosoś. "Mamo no! Znudzi nam się i co będzie potem?", "Mi się jeszcze nie znudził, więc weź już się ucisz, dobra? Ja mogę jeść łososia nawet dwa razy w tygodniu" ...

Boże, za trzy dni do szkoły, a ja nie zaczęłam projektu z wosu. Zastanawiam się nad rezygnacją z konkursu...
Chcę już wakacje! Zapomnieć o tych trzech, okrutnych latach spędzonych w gimnazjum, o okropnej wychowawczyni i wymagających więcej ode mnie niż od innych nauczycielkach. Wreszcie odseparować sie od wykorzystujących mnie "kumpeli", które poza szkołą, kiedy nie muszą spisywać pracy domowej są dla mnie wredne i mnie ośmieszają. Mam dość, chcę już dostać czystą kartę...

16 komentarzy:

  1. Widać, że strasznie się tym przejmujesz... Też tak miałam, ale naprawdę można wyzbyc się takich chorych obsesji.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja uwolniłam się od liczenia kcal. miałam fioła na tym punkcie, wystarczyło, że tylko trochę przekroczyło tyle ile sobie zaplanowałam i byłam zła na wszystko i wszystkich. teraz już tego nie liczę, na szczęście, jakoś mi lżej na sercu ;< :D
    mleko z czekoladą, aaaj! ;(( pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no mi też jeszcze małe obsesje podietowe zostały :D a na łososie to bym się chętnie wprosiła

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pożywne śniadanko ! Gratuluję pomysłu.

    + powiem Ci, że ja grzeszę zapiekankami, zupkami, daniami z hortexu itd z utwardzonymi tłuszczami roślinnymi, ale staram się po prostu nie jeść ich często. Ale to, że ich nie jesz wyjdzie Ci tylko na dobre. Słyszałam, e osoby, które często spożywają te prod. instant w konsekwencji nabawiają się poważnych schorzeń trzustki a nawet raka.
    Ale co do pieczywa pszennego. Uważam, że nie ma w nim nic złego. Uważam, że trzeba jeść wszystko, pieczywo i białe i ciemne, podobnie mąkę, kasze, makarony i ryże.

    =*

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię Cię czytać. Bardzo! Bo przywracasz mi wiarę w ludzi, w to,że nie trzeba być spaczonym po gimnazjum, w to,że można jeść zdrowo i dogadać się z rodzicami. I też mam małą obsesję, ale jest nieszkodliwa więc można żyć i być z nią szczęśliwym człowiekiem.
    Już niedługo będziesz "tabula rasa"ale pamiętaj kochana,że wszędzie są taborety i parapety. W liceach nawet tych dobrych także. I na studiach.3maj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. kakao mleko, musze zrobić bo tak tesknie za tym smakiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja mama nie chce kupować mi pełnoziarnistych makaronów, czy brązowego ryżu. Strasznie ich nie lubi. Co mnie troszkę denerwuje.

    Czekolada z mlekiem... mniam!

    OdpowiedzUsuń
  8. łosoś to chyba moja ulubiona ryba. kocham pod każdą postacią ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja mama lubi jeść produkty light, razowe rzeczy, ale często pozwala sobie zjeść "normalnie".
    Natomiast tata nie lubi zdrowych rzeczy, choć chleb razowy kupuje :D
    Ja zaś nie lubię najeść się na raz duużo, a potem nic nie jeść. Wolę sobie rozłożyć posiłki. I nie zwracam dużej uwagi na konserwanty, bardziej na zawartość tłuszczu i cukrów. Choć instant'ów nie jem i produktów tzw. chemii z tablicą mendelejewa :D

    Uwielbiam łososia!
    Pyszne śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja raz na jakiś czas lubię sobie zjeść coś instant ; )
    Pyszne śniadanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też zwracam uwagę na składy. Zamiast kupować jogurt o smaku truskawkowym, wolę zmiksować naturalny z mrożonym truskawkami. Nie cierpię kostek rosołowych, maggi, vegety, ani innych tego typu syfów. Ale nie popadam też w skrajności- czasem używam w kuchni białej mąki, często mieszam ją też pół na pół z razową (głównie dlatego, żeby smakowało Mamie, która woli białą mąkę). Moim zdaniem trzeba jeść wszystkiego po trochu- zjedzenie od czasu do czasu pszennej bułki na pewno nie zaszkodzi, wręczy wyjdzie na dobre;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem patrzenie na składy nie jest niczym złym. Jeśli chce się wiedzieć, co faktycznie się je warto czasem popatrzeć na etykietę. Co do chlebów - ja przestałam jeść kupne i do szkoły biorę domowe, razowe tortille, quiche itp.

    OdpowiedzUsuń
  13. ile pyszności na raz!!
    i to mleko z czekoladą <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Pysznie, kocham łososia!
    Też wyzbyłam się kilku obsesji. Lżej na sercu się robi i chyba bardziej znośnie dla otoczenia bez paranoi i rozdrażnienia.

    Na szczęście też mogę liczyć na to że tata kupi mi czasem właśnie taki "mój" jedzeniowy smakołyk.
    Wie, że bardziej ucieszę się z jakiegoś owocu, płatków czy fajnej bułki niż np. ze słodyczy :)

    Dobrze jest dogadać się z rodzicami.
    Ja przez czasy gimnazjum niestety toczyłam z nimi batalie i bardzo tego teraz żałuję. Dla mnie to były naprawdę chyba najgorsze czasy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem jak to jest, kiedy człowiek ma już dosyć swojego środowiska i chce zmienić szkołę, by zacząć od nowa. Miałam tak w podstawówce.
    Moja mama też jest już lepiej nastawiona do tego typu produktów, czasem nawet ze mną zje brązowy ryż, pełnoziarnisty makaron czy warzywa gotowane na parze. Gorzej z moim tatą, a jeszcze gorzej- z bratem :D Oni nie tkną chleba, który ma nieco ciemniejszy kolor, za nic.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepyszne śniadanie! Sama bym chętnie takie zjadła.

    / http://breakfastlicious.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń