czwartek, 7 czerwca 2012

No. 164


Ananasowy sernik na zimno, chałka w ciepłym kakao z orzechami laskowymi, plastrem ananasa z puszki i dwoma paluszkami Mikado w deserowej czekoladzie




Ohydne zdjęcia, a do masy serowej dodałam za mało żelatyny...

Relacja na blogu chyba nie wypali, bo wszystkie zdjęcia jedzenia robiłam komórką, a karta pamięci mi się.. spaliła? Tata nie potrafi nic z nią zrobić i zdjęć nie ma. Było ich prawie 200!

Dzisiaj rodzinka do mnie wpadnie i będziemy oglądać fotografie widoczków, bo niestety zdjęć mojej twarzy brak. Bynajmniej takich, które mogłabym im pokazać. No, dobra. Jest jedno.

Park Guell, Barcelona, Katalonia, Hiszpania, Europa, Ziemia...

12 komentarzy:

  1. jej, jakie paluszki :3
    ps. możesz sprawdzić już pocztę :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, że zjadłabym taki serniczek ze zdjęcia! :)

    O współczuję z tymi zdjęciami, szkoda...
    Na powyższym wyglądasz świetnie - mimo, że kawałkiem. I jakie masz długie włosy! :D

    Ja zazwyczaj też pokazuję zdjęcia widoków rodzinie, bo zdjęć ze sobą nie lubię. Mam przez nie mega kompleksy xD

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja widziałam Twoje zdjęcia na FB! Wszystkie są pokazywalne i ładne.
    Ważne,że sernik w smaku dobry, a nie wazne czy reprezentacyjny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby mało Cię widać, ale zdjęcie jest cudowne *_* Rok temu zakochałam się w tym parku od pierwszego wejrzenia. Zdjęcia śniadania bardzo apetyczne, a nie ohydne głuptasie !

    OdpowiedzUsuń
  5. otoz to, nie je sie oczami przeciez (;
    a pyszny byl zapewne bardzo !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojejku... Bylam tam i mam cudowne wspomnienia! Najbardziej podobala mi sie najdluzsza lawka na swiecie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne zdjęcie:) widzę że u Ciebie też sernik:)

    OdpowiedzUsuń
  8. mmm sernik <3 ale pyszności!
    zdjęcie prześliczne, ale Ci zazdroszczę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ślicznie wyglądasz kochana ! :)
    A śniadanie boskie, przestać pleść głupotki ;p :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, szkoda tych zdjęć z telefonu! Ale i tak najważniejsze są wspomnienia:). A na tej fotce wyglądasz ślicznie:-).

    PS Też do niedawna bałam się drożdży;). Ciasto nie wyrastało, było twarde, nie do jedzenia. Ale się nie poddałam. Okazało się, ze po prostu ciasto trzeba długo wyrabiać, tak aby wpuścić do ciasta dużo powietrza. Spróbuj z tymi cynamonkami, na wszelki wypadek z połową składników;).

    OdpowiedzUsuń