wtorek, 19 czerwca 2012

No. 174, 175 & 176


Serek homogenizowany o smaku jabłka z cynamonem, marchewka


Kakaowe ricotta hotcakes z bitą śmietaną i mleczną czekoladą, sok pomarańczowy


Kasza kukurydziana na mleku z musem brzoskwiniowym, twarogiem i brzoskwinią


Ryż brązowy z mlekiem, bananem i 2 dużymi kostkami czekolady mlecznej z orzechami (20g)

Sobota: Po południu poszłam pobiegać. Wytrzymałam 20 minut, byłam zawiedziona, ale teraz wiem, że to po prostu nie moja bajka.
Byłam odebrać siostrę z rodzicami, mała wredota - nic mi nie przywiozła! Potem pojechaliśmy do sklepu po prowiant na mecz. Oglądałam go z kuzynkami, był... nudny. Poza tym, wiedziałam, że przegramy ;)

Niedziela: Byłam biegać rano, więc zjadłam serek i marchewkę + trochę ricotty. Wróciłam i naszła mnie ochota na placuszki. Oczywiście przydałaby się jakaś dekoracja, a że zostało mi trochę ubitej kremówki to myślę sobie: czemu by nie? Przełożyłam do woreczka, odcięłam róg i zrobiłam śliczną spiralkę na szczycie wieżyczki, chwyciłam aparat, a kiedy już się włączył... po śmietanie została biała smuga. Roztopiła się. Tak, tak, mądra Sandra! :3
Wieczorem też biegałam, chociaż było mi słabo. Jestem trochę chora, ale nie na mózg, oczywiście ;)

Ricotta hotcakes po przekroju
Poniedziałek: Urodziny taty. Wstałam o 5:30 i zrobiłam rodzicom śniadanie. Omlety biszkoptowe z podsmażoną, drobiową (?) kiełbasą, cebulką i pomidorem (z 4 jaj!). Tata zjadł, mama zapakowała sobie 3/4 porcji do pracy. Nie wiem czy było dobre, gdyż tego dnia odpuściłam sobie mięso.

Resztki omleta, jakaś 1/8 całości (zaniosłam babci)
W szkole ćwiczyliśmy poloneza na wfie, a nie! Czekajcie. Najpierw mieliśmy siatkówkę na dworze. Nie wiem dlaczego, ale mój partner do poloneza przyszedł godzinę wcześniej do szkoły i akurat tak się złożyło, że mój klasowy kolega cymbał zapomniał, że jego wf jest odwołany i razem przyszli podziwiać naszą wspaniałą grę. Tak się zestresowałam, że przepuściłam wszystkie piłki, zawaliłam seta i nawet nie potrafiłam wykonać serwisu. Na dodatek moja koleżanka, wspaniała siatkarka, która wszystko bierze na poważnie, robiła mi wyrzuty z tego powodu i wydarłam się na nią jak jakaś nienormalna. Nigdy nie zapomnę tego "Sandra, weź się w garść, zacznij grać!". Dobrze, że chociaż potem udało mi się zdobyć 4 punkty za serwisy i 1 pod siatką. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Nie wiedziałam, że mi zależy.

Wieczorem mieliśmy iść całą rodziną do strefy kibica, ale rodzice się wymigali i tak, odmówiłam 3 osobom, mówiąc, że idę z rodzicami.
Dzień ogólnie do dupy, płakałam chyba godzinę. Nawet meczu nie obejrzałam, bo robiłam plakat na wf.
Jedynym plusem tego dnia było chyba śniadanie. Mus zrobiłam z brzoskwiń z puszki. W połączeniu z półtłustym twarogiem... Bajka! 
Za to rodzice zajadali się tym:

Tort urodzinowy taty, autorstwa mamy
Mój plakat "La Roja"
Wtorek: Mam 5 z fizyki! Mam, mam, mam! Naciągane, ale mam! W ogóle to cieszę się, bo mam tylko 3 oceny naciągnięte. To znaczy, z ocen mi wychodzi, ale to głównie przez dodatkowe prace typu plakat, prowadzenie lekcji itp. Znowu ćwiczyliśmy poloneza, znowu bez mojego partnera. Wczoraj nie mógł, bo mieli fizykę, dzisiaj pani z wfu (!) ich nie wypuściła. Do tego wkurzyłam się, bo w czwartek mamy bal, a ja muszę zaliczyć 12-minutowe bieganie (minimum 15 okrążeń boiska) tego samego dnia. Ocenę mam już wystawioną, ale tak czy siak muszę to zaliczyć. Nie będę robiła tego szybko, pobiegnę swoim tempem i już.

Dzisiaj miałam jakiś niedobór cukru w ogranizmie czy coś. Cały czas ciągnęło mnie do mojej magicznej szafki... W końcu skończyłam na galaretce, 2 waflach ryżowych z dżemem, 2 kostkach gorzkiej czekolady i garści orzechów. Zaraz pójdę to wybiegać.
Boże, chcę już po tym balu. Chcę móc zjeść to, na co mam ochotę i nie martwić się, że przytyję i nie zmieszczę się w sukienkę w ogóle! Chcę mieć czas, aby to zrzucić.

Przepraszam, że taki pesymistyczny jest ten post, ale ostatnio mam taki humor przez ten bal. Nie chcę tam iść. Nie chcę tańczyć poloneza. Nie chcę patrzeć, jak cudownie wyglądają inne dziewczyny.
Chcę się wyłączyć i mieć wszystko gdzieś. Nażreć się lodów i pójść spać. 



11 komentarzy:

  1. o mamciu ile pyszności <3
    te pancakesy ładnie na mnie patrzą *_*
    torcik mistrzowski :D
    Sandra, kurde weź się w garść- jesteś śliczna i masz się NICZYM nie zamartwiać na balu, rozumiesz Misiek ? :> - drę się jak koleżanka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Domyślam się, ze pewnie grubo powyżej 5;).
    Ja nawet nie chcę myśleć o tych wynikach testów... I o ocenach też. Rany, chcę wakacje!

    A z balu na pewno będziesz zadowolona. Przecież polubiłaś swoją klasę po wycieczce, no nie? Powygłupiacie się, potańczycie, zobaczysz, będzie fajnie;). I uszy do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja na szczęście już o oceny nie walczę (tzn. nic nie zaliczam, nie poprawiam). Tylko bajeruję nauczycieli;).
      Powodzenia z chemią;*.

      Usuń
  3. Ej, ej, będziesz wyglądać świetnie, jeśli tylko uśmiech zagości na Twej twarzy! Nie możesz się tym zamartwiać, bo cała zabawa się zepsuje!

    OdpowiedzUsuń
  4. hej, to moj pierwszy komentarz tutaj, czytam Twoje notki od dluzszego czasu, dziewczyno wyluzuj! z tego co piszesz to fajna z Ciebie dziewczyna, niepotrzebnie wszystkim sie przejmujesz, pamietasz kazda zla chwile w ciagu dnia, a potem to sobie wypominasz. bez sensu. skup sie na tym co dobre: mamy piekna pogode, juz masz prawie wakacje, slonce, plaza, rower, rolki, muzyka, imprezy...! skonczysz gimnazjum, Twoje i ludzi z klasy drogi sie rozejda, pewnie nigdy juz nie spotkasz tych glupoli, nowa klasa, nowe zycie w liceum... serio! mowisz ze nie chce Ci sie isc na bal- najgorsze jest czekanie ze tak powiem, ja mialam w tym roku 100dniowke i tez chcialam jak najszybciej to odbebnic. pomysl: w czwartek wieczorem bd juz miala to za soba! nie spinaj sie tak, nie warto. :)
    pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Bal będzie udany, jeśli będziesz spokojna i uśmiechnięta, bez tych wszystkich pretensji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przejmuj się! Sama dobrze wiem jak się negatywnie wypada we własnej opinii porównując się do innych dziewczyn. A kiedy staniesz obok nich okazuje się, że jednak masz szczuplejsze łydki, mniejszy nos, fajniejsze włosy etc. Nie przejmuj się aż tak ;)
    Ja po prostu siebie polubiłam, bo okazało się, że to tylko moja chora wyobraźnia stwarza taki straszny obraz mojej osoby.

    Ostatnio miałam podobną akcję ze śmietaną przy plackach z borówkami. Tzn. na szczęście udało się uchwycić na zdjęciach, ale widać, że wieżyczka nieco krzywa i jak odstawiłam talerz na stół i poszłam po porcję dla L. to zjechała ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ale grubiaszcze pancakesy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. bedzie ok;D!
    u mnie na balu fajnie nawet było;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kakaowe hotcakes wyglądają świetnie! I bita śmietana, mrr... ;)
    A na balu będzie świetnie, zobaczysz! I będziesz pięknie wyglądać!

    OdpowiedzUsuń
  10. kochanie , na pewno będziesz wyglądać przepięknie w sukience ! jestem tego pewna !
    główka do góry - powtórzę jeszcze raz !
    staraj się nie skupiać na wadach swojego ciała , dostrzegnij pozytywy to sprawi ze poczujesz się lepiej :-********

    OdpowiedzUsuń