niedziela, 29 stycznia 2012

No. 34


Jajecznica z kiełbasą, cebulą i pieczarkami, bułka wiejska z serkiem jogurtowym Ostrowia, papryką i słonecznikiem/miodem, papryka, herbata cynamonowo-pomarańczowa
Drugiej połówki bułki nie uwieczniłam, gdyż jakieś 10 minut po posiłku zainspirowała mnie mama.

Dzisiejsze zdjęcia są okropne. Wszystko przez odbijające się od śniegu promienie słoneczne. Tak, tak, słonko świeci, ale mróz jest niesamowity. Muszę wyjść do kościoła za pół godziny, ciekawe czy dojdę. Chyba zamarznę w połowie drogi.
No nic, lecę, bo jestem jeszcze w pidżamie. 

Miłego dnia :*

14 komentarzy:

  1. mróz jest potwierdzam ;d najchętniej przesiedziałabym cały dzień w domu. smaczne kanapki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja dawno jajeczniki nie jadłam ;c Do nadrobienia !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesz się, że nie musisz codziennie chodzić na przystanek ;) ja już się do mrozu przyzwyczaiłam od zeszłego roku i ok. 40-minutowych spóźnieniach autobusów. Pyszne śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też dawno nie jadłam jajecznicy! Pycha ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. całe szczęście ze mam niecałe 5 min do kościoła ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie zdjęcia...ale słoneczko, trzeba się cieszyć ! :D
    U mnie świeci od rana, fajnie tak patrzeć na nie przez okno ciepłego mieszkanka ^^ Gorzej już na zewnątrz...
    Miłego dnia również !

    OdpowiedzUsuń
  7. U Ciebie znów tak kolorowo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jajecznica <3Uwielbiam zawsze, wszędzie i z każdym dodatkiem.

    http://youtu.be/npCVJQRCfl8 ;)

    A co do odpoczynku to odpocznę kiedy się dowiem,że mam zdaną sesję- połowa lub koniec lutego. Czasami trzeba poharować żeby móc spokojnie poegzystować. Plan II semestru jest lajtowy(tak bardzo że opłaca się zaliczyć I semestr by się lajtowić na II :D)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://bi.gazeta.pl/im/1/9786/z9786021Q,Converse-w-wersji-light.jpg
    Te jasnofioletowe, tylko na normalnej podeszwie :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię słońce podczas mrozu. Jest klimat! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Potrzebuję jadłospis 1000-1200 kcal, tak na początek. Do tej pory jadałam/jadam około ośmiuset dziennie i to mi w zupełności wystarczało. Jak już się domyśliłaś zapewne, mam pewne problemy z , hm, no dobra, nazywajmy rzeczy po imieniu, zaburzeniami odżywiania. Uczęszczam na terapię, ale mam za sobą dopiero dwie wizyty, i nie czuję się ani odrobinę lepiej. Wciąż muszę walczyć ze sobą, podczas każdego posiłku, co nie jest wcale takie proste. Ale dłużej już tak nie mogę, muszę coś z sobą zrobić, bo takie życie to nie życie. Już straciłam większość przyjaźni, a przynajmniej takie mam wrażenie. Uch, okej, rozpisałam się niepotrzebnie i bezsensownie, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  12. słoiczek ? hmm na 3 tygodnie jakoś nie dłużej. :)
    Już słoiczek pusty:( Ale mam nowy słoiczek z tchibo :D

    Nie ściągam.
    To moja zasada(po pierwsze-zawsze kultywowana choć na studiach mi raz na wejściówce koleżanka chciała pomóc. Nie zaliczyłam. Ale zajęcia później wykładowca docenił aktywność na zajęciach i mi zaliczył wejściówkę. Uczciwość popłaca) i źle bym się z tym czuła wewnętrznie. Szanuje siebie. Dużo pracowałam na ten stan-by siebie samą kochać i szanować.
    A po drugie za ściąganie na egzaminie miałabym wylot ze studiów gdyby mnie złapali i każdemu odradzam.I w zasadzie mam dylemat moralny- wiem że dwie osoby będą ściągały z zestawami słuchawkowymi i naprawdę mam ochotę o tym poinformować "górę"-zrobiłabym to gdyby nie zasady współżycia społecznego i to,że kiedyś polegną.Jak nie na studiach to w pracy zgubi ich brak etyki i uczciwości

    OdpowiedzUsuń
  13. useimagination13@gmail.com
    A na Twoje wiadomości odpiszę Ci również na maila.:)

    OdpowiedzUsuń