niedziela, 25 listopada 2012

THE meeting



Jak zapewne zauważyliście u Fiolki - w Gdańsku miało miejsce weekendowe spotkanie bloggerek darzących porównywalną niechęcią pewnego Pana, który w zeszłym tygodniu pożegnał się z MasterChefem - oddał fartucha. 
Rozmawiałyśmy, oczywiście o trzeźwych umysłach, na 10472791 tematów do samego rana. I to wcale nie ja odpadałam zawsze pierwsza. Tak już jest, że kawy na nie nie działają. Nawet te zrobione z samego rana (o 10) przez te kochane kobiety. 

Dwudniowy chillout. Genialne jedzenie. Podział obowiązków (one gotują, ja sprzątam). Słuchanie mało ambitnej muzyki. Oglądanie Kuby Wojewódzkiego. I, w końcu, wieczorny spacer po gdańskiej starówce. Tak, starówce, nie starym rynku Fiola!

Wygłodniałe lwice
Makaron Farfatelle pełnoziarniste z kurczakiem i brokułem na ostro
Budyniowa owsianka z bananem, kiwi, makiem i cukrowymi gwiazdeczkami
Made by Siasia&Jantura Company (when I was having a shower)
Moje kuchary <3
Nawet najlepszym kucharzom wychodzą czasem potworki.
Zwłaszcza, kiedy kończy się ciasto naleśnikowe.. :)
Krokiety żytnie z farszem pieczarkowo-marchewkowym z kurczakiem i cebulką
Tradycyjnie, na naleśnikową sobotę!
Kiedy lwice mają chcicę..
Ciasteczka orzechowe, czekolada belgijska, mandarynki, lody z Milką.. i wino.
Kawusia przed winem dla Sandry, ażeby nie odpadła za wcześnie
A na koniec.. namiętne zmniejszanie zdjęć, żeby przypadkiem nie wykorzystać całej pojemności na blogach...

7 godzin temu wróciłam do domu i musiałam powrócić do smutnej i szarej rzeczywistości (czyt. witaj wypracowanie z chemii). Za godzinę MasterChef, a ja siedzę z piernikiem i mlekiem, wspominając wczorajsze krokiety czy dzisiejsze kanapeczki - sówki. 
Dzięki dziewczyny, naprawdę, wielkie dzięki i do zobaczenia w lutym Siasiu! :)

Miłego tygodnia! :)

18 komentarzy:

  1. Kadarka <3 haha! widać, ze się świetnie bawiłyście :D

    OdpowiedzUsuń
  2. :D haha no ja nie wiem kto odpadł pierwszy!
    Starówkę to masz w Warszawce :*
    Moje naleśniory i w ogóle było mega!
    Do zobaczenia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa, chcę by ktoś mi upichcił takie pyszności, chcę spędzić taki świetny, babski dzień!(i noc też!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Satróffka to jest w Warszaffce! ;D I se możesz! Warszaffka se może...mało w Tricity ♥

    Właśnie wyciągnęłam 3 kubki zamiast jednego by zrobić kawęęęęę...

    OdpowiedzUsuń
  5. o mamo, że też mieszkam na drugim końcu naszej pięknej Polski.....
    taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak
    Wam zazdroszczę :*
    Do zobaczenia w lutym ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Olala zrób mi kawę! Olivia ciesze się, że widzimy się w lutym na naszym VIPowskim spotkaniu :D
    Najlepsze dupy w mieście :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale miałyście udane wieczory! :) Ach, świetna zabawa :) I jedzenie pyszne! Czego można chcieć więcej? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A i jeszcze mnie ktoś uświadamiał społecznie!
    A ja....pomińmy milczeniem co gadałam nad ranem gdy spałaś a ja miałam rozkminę egzystencjonalną! ;D :D

    OdpowiedzUsuń
  9. oo jak fajnie ,zazdroszczę wam takiego spotkania - super sprawa ,
    ale pyszności zajadałyście !

    OdpowiedzUsuń
  10. To była zabawa na całego! Zazdraszczam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, dzięki za podsunięcie tej stronki, właśnie o tą bajkę mi chodziło. W sumie to już nawet zapomniałam, o tym poście na forum (to był post na forum Niezatapialnej Armady :) ), ale dzięki za pamięć :) Nie wiedziałam, na którego Twojego bloga częściej zaglądasz więc umieściłam odpowiedź na obu :)

    Ps: przepyszne jedzonko miałaś na talerzach, jako rasowa wygłodniała studentka mam teraz ochotę pożreć monitor :D

    OdpowiedzUsuń